W tym artykule chcę Cię zachęcić do nierutynowego i aktywnego zdobywania pracy. Punktem wyjścia jest wybór firmy lub instytucji, w której chcesz pracować, niezależnie od tego, czy prowadzi ona rekrutację, czy nie. Moje propozycje nie zapewnią Ci pracy, jeśli nie masz kwalifikacji – to nie czary mary! Jeśli jednak masz kwalifikacje i walczysz o miejsce w firmie, gdzie wielu chciałoby pracować, weź pod uwagę poniższe metody – pomogą Ci wyróżnić się z tłumu.
Pracę można znaleźć na wiele sposobów, ale jedna generalna zasada dotyczy ich wszystkich. Łatwiej znajdą pracę ludzie aktywni, pracowici, przedsiębiorczy i pełni entuzjazmu. I tacy też łatwiej tę pracę utrzymają. Jeśli jesteś dobry w swoim zawodzie i jednocześnie pełen energii i chęci, będziesz cennym nabytkiem dla każdego pracodawcy.
Jeśli właśnie pomyślałeś „Co za naiwne farmazony!”, od razu odsyłam Cię do zakładki Odkryj zawodowe powołanie. Dopóki nie odkryjesz, do jakiej pracy jesteś stworzony, ciężko Ci będzie być dobrym pracownikiem. Więc zdecyduj – chcesz się dalej męczyć, czy coś z tym zrobisz?
Powszechny sposób szukania pracy
Wróćmy do tematu szukania pracy. Standardowo szukamy pracy pasywnie, czyli odpowiadając na pojawiające się ogłoszenia o rekrutacji. Tworzymy swoje profile na portalach typu LinkedIn czy Goldenline, a następnie przeglądamy oferty i wysyłamy aplikacje. Najczęściej niestety wysyłamy to samo CV do wszystkich.
100 ogłoszeń i 100 szybciutko wysłanych aplikacji.
Zmieniamy tylko lekko list motywacyjny, bo zwyczajnie nie da się go skopiować. Ale gdyby się dało, zarówno CV jak i list motywacyjny w niezmienionej formie wędrowałby do wszystkich potencjalnych pracodawców. Byle coś złapać.
Oczywiście taka strategia może przynieść owoce, ale zwiększysz szanse otrzymania zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną, jeśli zastosujesz zasady, o których napisałam we wpisie Jak napisać idealne CV.
Pomyśl inaczej o rekrutacji
Mamy teraz (na początku 2020 roku) tzw. rynek pracownika. Ciężko znaleźć ludzi do pracy, zwłaszcza do wykonywania prostych prac fizycznych. Jednak o stanowiska ciekawsze, rozwojowe i dobrze płatne zawsze jest duża konkurencja. Zależy nam przecież na ciągłym poprawianiu swojego wizerunku oraz na podnoszeniu jakości życia. I bardzo dobrze! Dzięki temu idziemy do przodu.
I tutaj znowu, jak bumerang, wraca temat poznania siebie. Jeśli znasz swój zawodowy profil, swoje talenty i predyspozycje, możesz o wiele bardziej świadomie kierować karierą. Dlaczego nie miałbyś – zamiast czekać na ogłoszenie o rekrutacji – wybrać sobie wymarzonego miejsca pracy w najlepszej firmie i aktywnie o nie zawalczyć? Jeśli wiesz, że jesteś lub możesz być bardzo dobry w danej pracy, to pragnienie Twoje i potencjalnego pracodawcy spotykają się w jednym punkcie. Musisz tylko spowodować, żeby właściwi ludzie się o tym dowiedzieli.
Sama zatrudniałam ludzi do pracy i nadal od czasu do czasu poszukuję kogoś do pracy w moim zespole. Wiem, jaki to ból głowy i jaka ulga, gdy znajdzie się kogoś dobrego. A jeszcze lepiej, gdy nowa osoba przekracza pokładane w niej nadzieje i oczekiwania. To prawdziwa radość.
Punkt widzenia szefa
Teraz niektórzy powiedzą „Akurat! Większość szefów będzie zwalczać dobrych pracowników, którzy zagrażają ich pozycji!”. Oczywiście czasami to prawda. Szczególnie w korporacjach, gdzie właściciel lub jego bezpośredni reprezentant (np. prezes) nie zna osobiście wszystkich zatrudnionych.
Właścicielowi zależy bowiem na jak najlepszych wynikach i jak najlepszym zespole. Jego pozycji w firmie nic nie zagraża, dlatego nie boi się zatrudniać lepszych od siebie. Ba! Jeśli jest mądry, zatrudnia tylko lepszych od siebie. Po co ma bowiem płacić komuś za wykonanie zadań, które sam zrobi lepiej? Taki szef będzie ciągle poszukiwał najlepszych możliwych ludzi, na jakich go stać.
Interes szefów średniego szczebla
Jednak interes szefów średniego szczebla jest nieco inny. W ich interesie jest piąć się w górę lub co najmniej utrzymać stanowisko. Zdarza się niestety, że szefowie są słabi, marnie pracują, nie nadają się i – świadomie lub podświadomie – dobrze o tym wiedzą. Dlatego boją się, że „góra” to zauważy i szybko ich wymieni. Tak więc szykanują podwładnych, którzy zagrażają ich pozycji. Psują im opinię, zmuszając ich w końcu do odejścia. Dołują przez to całą firmę, ale czasami wiele lat upływa, zanim ktoś się połapie.
Co mogę poradzić – jeśli masz toksycznego i miernego przełożonego, a nie widzisz szansy na zmianę, odejdź do innego zespołu lub zmień miejsce pracy. Tracisz bowiem tylko czas i nie rozwijasz się tak, jak na to zasługujesz. No chyba, że sam jesteś słaby i psujesz wyniki pracy zespołu – wtedy nie zwalaj na szefa! :) Pomyśl, dlaczego jesteś słaby. Może dlatego, że wykonujesz pracę, do której nie jesteś stworzony? Która Cię nudzi, albo męczy? To, że jesteś lichym pracownikiem, nie musi być wyłącznie spowodowane brakiem Twoich starań. Na początku artykułu wkleiłam linki – skorzystaj z nich!
O czym marzy każdy szef
Poza przypadkami ludzi zakompleksionych i złośliwych (ze strachu), wszyscy zarządzający świata marzą o dobrych zespołach i zawsze są zainteresowani dobrymi pracownikami. Te zespoły pracują przecież również na ich własne efekty i opinię. Sam szef nie osiągnie nic bez swojego teamu, a z dobrymi ludźmi wszystko idzie lepiej. Mądry przełożony dba więc o swoich podwładnych i pomaga osiągać ich cele (nie tylko swoje). Takiego szefa szukasz! Naprawdę wiem, o czym mówię. Jako przełożona mam na koncie sukcesy, ale popełniłam także różne błędy, z których wyciągnęłam kilka cennych lekcji. Dlatego teraz mogę się wypowiadać z całym przekonaniem na podstawie własnych doświadczeń – tych dobrych i tych trudnych.

Jeśli znasz siebie i wiesz, czego chcesz i w jakim zawodzie znajdziesz spełnienie, spróbuj poniższych metod szukania pracy. Metod dla ludzi przebojowych, ekspertów, którzy wierzą w siebie i znają swoją wartość.
Sam wybierz swoją wymarzoną firmę
W pierwszym kroku znajdź listę firm lub instytucji, które zajmują się tym, o czym marzysz. I dowiedz się o nich jak najwięcej.
Przede wszystkim upewnij się (na ile jest to możliwe), że firma się rozwija, i że nie stoi na skraju bankructwa. W rozwijającej się organizacji będziesz mieć większe szanse na awans.
Poszukaj także informacji, jaka jest w niej kultura pracy, czyli jakie panują relacje i jakie wartości przyświecają firmie, jej pracownikom i szefom. Chcesz przecież pracować w miejscu, gdzie ludzie się wzajemnie szanują i wspierają. Jeśli naczelny szef nie szanuje podwładnych, albo nie dba o nich, ma to natychmiastowe odzwierciedlenie w relacjach wewnątrz firmy. Ryba psuje się od głowy.
W sieci znajdziesz naprawdę dużo informacji o wielu firmach, menadżerach i zespołach. A jeśli nic nie znajdziesz, to może uda Ci się porozmawiać z kimś, kto jest tam zatrudniony. Spróbuj się dowiedzieć, jak działa zespół, o którym myślisz. Czy firma inwestuje w ten obszar? Czy go ceni?
Umów się z kierownikiem działu
Po zebraniu informacji, możesz zrobić krótką listę (np. trzech) firm, które najbardziej Ci odpowiadają. Zacznij od najlepszej. Poproś (np. listownie lub drogą mailową) o spotkanie z kierownikiem lub dyrektorem działu, w którym chcesz pracować. Napisz zwięzłą wiadomość. Ludzie zajęci nie mają czasu czytać elaboratów.
Nie celuj w prezesa, lecz w menadżera średniego szczebla. Prezes może być nieosiągalny, zwłaszcza w dużych organizacjach. Ponadto to właśnie kierownik danej komórki jest bezpośrednio zainteresowany zatrudnieniem dobrego pracownika. I może on w efekcie zostać rzecznikiem zatrudnienia Cię w wybranej organizacji. I o to własnie chodzi.
Jak go namówić na spotkanie? Są na to sposoby.
Jeśli znasz kogoś wewnątrz firmy (lub znasz kogoś, kto zna kogoś…), poproś go o pomoc w umówieniu Cię na spotkanie. Jeśli jednak nie masz żadnego dojścia „po znajomości”, czytaj dalej.
Jesteś interesujący dla firmy i szukasz pomocy
W swojej prośbie o spotkanie możesz napisać wprost, że jesteś zainteresowany pracą w danym dziale i chciałbyś, aby jego szef Cię poznał. Że bardzo prosisz o 5 minut rozmowy, podczas której będziesz mógł przedstawić siebie i że będziesz ogromnie wdzięczny za pomoc. Napisz, że zdajesz sobie sprawę, że kierownik jest bardzo zajęty i że w tej chwili nie jest prowadzona żadna rekrutacja, ale wierzysz, że tak dynamicznie rozwijająca się firma na pewno będzie potrzebowała nowych ludzi. A Ty jesteś idealnym nabytkiem. Podkreśl, dlaczego podoba Ci się ta firma czy instytucja i jak bardzo chciałbyś dostać szansę, aby się wykazać. Nie daj się zbyć propozycją spotkania na przykład z rekruterami z działu HR. Bo Twoim celem jest zapaść w pamięć kierownika tej konkretnej komórki, w której chcesz pracować. Poza tym, Twój upór i odwaga przemówią na Twoją korzyść.
Nawet, jeśli dyrektor czy kierownik nie spotka się z Tobą, jest szansa, że Cię zapamięta. Jednak dam się pokroić, że większość z nich poświęci Ci w końcu te parę minut. Powtarzam, szefowie są zainteresowani dobrymi ludźmi. Aktywnymi. A taka forma szukania pracy mówi o tym, że jesteś bardzo aktywny i bierzesz sprawy w swoje ręce.
I wreszcie – nie rezygnuj i przypominaj o sobie. Bardzo grzecznie i regularnie proś o krótkie spotkanie. Nawet dla świętego spokoju może w końcu taki dyrektor czy kierownik ulegnie. Może jego sekretariat go namówi, gdy pozyskasz jego przychylność. A zdobywa się ją energią, entuzjazmem, zapałem. Ludzie tak naprawdę chcą innym pomagać – to sprawia, że lepiej się czują :)
Co masz do stracenia?
Nic. Zupełnie nic. Najwyżej nie dostaniesz szansy na spotkanie. Może nie dostaniesz w efekcie również pracy, ale Twojej sytuacji to nie zmieni. Za to zbierzesz cenne doświadczenie i z czasem przybędzie Ci odwagi.
Spotkaj się, aby przedyskutować pomysły
Innym sposobem umówienia się na spotkanie jest analiza firmy i zaproponowanie rozwiązania jakiegoś problemu. Może w sieci jest napisane, że firma zmaga się z określonym problemem. Powiedzmy, że uważasz, że mogłaby się ona rozwijać szybciej, gdyby jakiś szczegół uległ zmianie. Czy to w strukturze kosztów, czy w ofercie, czy w marketingu. Jest to sposób dla ludzi, którzy potrafią dokonać takiej oceny. Może ona być nawet błędna, ale pamiętaj – Twoim celem jest spotkanie z kierownikiem! Najwyżej przyznasz na spotkaniu, że się myliłeś, gdyż nie miałeś pełnego obrazu sprawy. To nie jest najważniejsze, abyś miał rację. Dzięki spotkaniu poznasz ważną osobę wewnątrz organizacji, która Cię zapamięta, a ostatecznie może się stać ambasadorem zatrudnienia Cię w swoim dziale.
Przykład rozwiązania problemu
Powiedzmy, że szukasz posady w administracji lub księgowości i masz doświadczenie pracy w instytucji, której pracownicy korzystali z podwyższonych kosztów uzyskania przychodu. Oznacza to, że zarabiali więcej „na rękę”, ponieważ płacili niższe podatki od kwoty brutto. Dotyczy to najczęściej firm z sektora IT lub instytucji prowadzących prace badawczo-rozwojowe.
Zarówno dla pracodawcy jak i pracowników taki przywilej jest bardzo korzystny. Jednak trzeba prawidłowo stosować przepisy, aby nie narazić się na kontrolę i karę ze strony urzędu skarbowego. W ostatnich latach prasa dużo pisała o problemach wielu firm z prawidłowym rozliczaniem podwyższonych kosztów uzyskania przychodu. Jeśli wiesz, jak to dobrze zrobić, wykorzystaj to! Może to bardzo zainteresować kierownika w organizacji, która ma z tym problem.
Ekspert z doświadczeniem w określonym obszarze na pewno z większą łatwością przeanalizuje sytuację danej organizacji. Zastanów się, co wiesz, co umiesz dobrze zrobić i spróbuj to zamienić na bilet wstępu do wybranej firmy :)
Spotkanie przyszłego szefa na targach lub konferencji
Kolejnym sposobem zaistnienia w świadomości przyszłego przełożonego, jest rozmowa z nim poza firmą, na przykład podczas targów lub konferencji. Wymaga to wyczucia i odwagi. Ale spróbuj, bo nie masz nic do stracenia! Poproś go o 5 minut rozmowy. Jeśli się zgodzi, zaprezentuj się i powiedz, że Twoim celem jest praca dla niego. Zapytaj, co mógłbyś zrobić, aby dano Ci szansę. Myślę, że tę krótką przemowę warto sobie wcześniej przećwiczyć :)
Jeśli jednak nie dostaniesz szansy na kilkuminutową rozmowę, poproś go o spotkanie w innym terminie. Jeśli się zgodzi, nawet na odczepnego, będziesz mógł trzymać go za słowo. Wtedy umów się w innym, nieodległym terminie.
A może udałoby Ci się go spotkać w innych okolicznościach? Może dowiesz się, jakie ma hobby i spróbujesz to wykorzystać? Oczywiście, nie zamień się w prześladowcę! Wszystko z wyczuciem i szacunkiem.
Załap się na niższe stanowisko, a potem daj z siebie wszystko
Inną niestandardową metodą szukania pracy jest przyjęcie posady nieco poniżej swojego poziomu (lub na przykład przyjęcie oferty stażu) po to tylko, by się załapać w wymarzonej organizacji, a potem już wewnątrz piąć się w górę. Oczywiście jest to strategia, która zadziała w dłuższym terminie, ale niekoniecznie musi on być bardzo długi. Ludzie szybko dają się poznać. Może to przynieść świetne efekty tam, gdzie jest wysoka kultura pracy i mądry szef. Można na to spojrzeć, jak na inwestycję. Inwestujesz swój czas i pieniądze (w postaci akceptacji niższego wynagrodzenia), aby w odpowiednim momencie się wybić.
Przykład z mojego życia
Jeszcze na studiach zatrudniłam się do pracy w recepcji banku BNP-Dresdner Bank.

Tego banku już nie ma, ale wtedy miał on biuro w budynku hotelu Marriott i wydawał się super miejscem pracy. Pracowałam przez 3 wakacyjne miesiące na recepcji po godzinach pracy banku, czyli od 17.00 do 20.00.
W tych godzinach prawie nikogo już nie było w biurze. Czasami zostawał tylko ktoś z zarządu. Miałam łączyć rozmowy i robić herbatę na spotkania. Nie byłam w tym zbyt dobra :) Nie umiałam zapamiętać numerów wewnętrznych, a herbatę udało mi się nawet rozlać na wykładzinę, zanim ją doniosłam do gabinetu prezesa. Słabo. A jednak… Po kilku tygodniach pracy szefowa księgowości banku przyniosła mi 10 przelewów do wklepania do systemu. Wytłumaczyła, co gdzie wpisać i poszła. Zrobiłam to w pięć minut. Następnego dnia dostałam 100 przelewów do przepisania. Potem 150. I podobnie każdego kolejnego dnia. I co się okazało? Nie zrobiłam ani razu ani jednego błędu w żadnym przelewie. Mimo, że nadal nie umiałam zapamiętać numerów wewnętrznych.
Oferty pracy
Pracowałam na tej recepcji tylko 3 miesiące, od lipca do końca września. Potem zaczynał się semestr i musiałam zrezygnować. Jednak, kiedy odchodziłam, dostałam propozycję pracy od szefowej działu księgowości :) Ale to nie wszystko. Najbardziej prestiżowym działem w banku był departament obsługi klienta korporacyjnego. I od nich też dostałam propozycję pracy! Do dzisiaj nie wiem, dlaczego. Może ktoś powiedział o mnie coś dobrego i dobra opinia rozeszła się po banku? Fakt, że miałam wykształcenie kierunkowe (studiowałam Finanse i bankowość). Jednak nawet najlepsze studia nic by mi nie dały, gdybym nawaliła z tymi przelewami.
Ta historia nauczyła mnie, że warto się starać. Oczywiście miałam szczęście, bo lubię liczby i jestem dokładna. Ale wierzę, że szczęście sprzyja tym, którym się chce i którzy się starają.

A może biznes?
Jeśli jesteś w czymś dobry albo masz świetne pomysły, a przy tym jesteś gotowy podjąć ryzyko, rozważ, czy nie warto zacząć własnego biznesu. To jest duży temat na wiele wpisów, ale w tej chwili zależy mi, abyś zastanowił się nad taką opcją. Abyś jej nie wykluczał.
Owszem, prowadzenie biznesu wiąże się z większym ryzykiem, niż praca na etacie, ale również może przynieść dochody, jakich nie osiąga się w pracy etatowej. Dlaczego większe dochody? Ponieważ tworząc firmę zarabiasz nie tylko na zysku z działalności. Przede wszystkich tworzysz żywą organizację, która sama w sobie ma wartość. Im bardziej rozwija się firma, tym jej wartość jest wyższa. Tworzysz również markę, która także z biegiem czasu zyskuje na wartości. Może się okazać, że Twoja firma ma same straty, ale ma wielomilionową wartość.
Przykład
Myślisz, że niemożliwe? Jak najbardziej możliwe. Przykładem jest choćby firma Organic Farma Zdrowia, która przynosząc od lat same straty, pozyskała włoskiego inwestora strategicznego Natura Si. 63,4 % akcji spółki sprzedano za 39,07 mln zł. Łatwo policzyć (pomijając dla uproszczenia kwestię premii za pakiet kontrolny), że wycena całej firmy wynosiła 62 mln zł (przy zaledwie 54 mln przychodu ze sprzedaży w poprzednim roku). Spółka jest notowana na NewConnect, więc łatwo sprawdzicie te informacje.
Dlaczego firma jadąca na sporych stratach (czyli przejadająca włożony w nią kapitał) miała tak wysoką wycenę? Ponieważ inwestor uwierzył, że mimo strat, ma ona na tyle duży potencjał, aby jego inwestycja przyniosła zwrot. Sprzedaży podlegała istniejąca organizacja, utrwalona znana marka i wizja rozwoju.
Pracownicy najemni nie zarabiają na wzroście wartości firmy
Jeśli jesteś pracownikiem najemnym, pracujesz ma cudzą markę i na cudzą wartość firmy. Nic z tego nie masz (chyba, że kupiłeś akcje lub udziały swojego przedsiębiorstwa, albo masz wynagrodzenie uzależnione od kursu akcji).
Dodam, że prowadząc biznes, zdobywasz nieocenione doświadczenie, a Twoja wartość na rynku pracy rośnie.
Możesz zacząć biznes nawet bez pieniędzy, albo z bardzo niewielkim kapitałem. Możesz go zacząć nawet pracując jeszcze na etacie. Tak, to jak najbardziej możliwe. Wszystko zależy od charakteru tego biznesu i Twojej determinacji. W sieci znajdziesz wiele artykułów z pomysłami na pracę po godzinach. Przeczytaj o nich choćby w tym artykule.
W jakich warunkach sprawdzą się powyższe metody?
Po opublikowaniu pierwszej wersji tego posta, otrzymałam informację zwrotną od Czytelników. Po pierwsze, stwierdzili oni, że te metody są dobre dla ludzi, którzy mają dużo czasu i pewne zasoby finansowe. Zgadzam się! Rzeczywiście, żeby chodzić na spotkania, trzeba mieć czas. Ponadto większość konferencji i targów jest płatna, więc trzeba mieć na to pieniądze. Dlatego właśnie zachęcam, żeby wybrać sobie krótką listę pracodawców, dla których chcielibyśmy pracować. Nie damy rady wszędzie biegać i za wszystko płacić, to nierealne. Ale też bez sensu. Celem wyżej opisanych metod jest zatrudnienie się w wymarzonej firmie, jakkolwiek idealistycznie by to nie brzmiało. Nie zaś zatrudnienie się w jednej ze 150 „bardzo fajnych” firm.
Trudno się umówić z zajętym człowiekiem
Po drugie, Czytelnicy stwierdzili, że umówienie się z menadżerem średniego szczebla w dużej firmie czy korporacji jest prawie niemożliwe. W korporacji każdy musi przejść pełny i wielostopniowy proces rekrutacji. Zarządzający nie mają czasu na spotykanie się poza procesem, a ponadto firmowi rekruterzy zwyczajnie odciążają ich i są dla nich wielką pomocą. Dlatego jeśli kandydat marzy o pracy w dużej firmie, na pewno usłyszy od razu: prześlij CV do działu HR!
Trudno mi się nie zgodzić z ta opinią, również dlatego, że nie pracowałam nigdy w korporacji. Mogę jednak powiedzieć, że ja, jako kierownik niewielkiego, kilkunastoosobowego zespołu, chętnie spotkałabym się z ekspertem, który mógłby wzmocnić mój zespół. Przybywa nam zadań, więc rośniemy i co jakiś czas szukamy kogoś dobrego. A znalezienie takiej osoby wcale nie jest łatwe mimo, że moje miejsce pracy jest naprawdę świetne pod wieloma względami. Dodatkowo, ja lubię pasjonatów, aktywistów, ludzi energicznych. W mojej opinii, każdy zespół zyskuje na zatrudnieniu takich osób (pod warunkiem, że nie są męczącymi gadułami. ;)
Może i faktycznie ciężko się umówić z menadżerem w korporacji, ale nie jest to niemożliwe. Od czego jest pomysłowość? Ja osobiście naprawdę wierzę w to, że możemy więcej, niż nam się wydaje. Nie od parady kaczka jest w logotypie tego bloga! :)
Co jest możliwe?
Pamiętam, że gdzieś czytałam pewną ciekawą historię. Na jednej z amerykańskich uczelni wykładowca przyznawał nagrody trzem studentom na roku, którym udało się wejść w osobisty kontakt z kimś bardzo znanym i strasznie niedostępnym, typu Warren Buffett czy Richard Branson. Autor opisał potem metody, jakich używali ci studenci, którzy odnieśli sukces. Pamiętam jedną z nich. Student dowiedział się, że osoba będąca jego celem, ma jakieś rzadkie hobby (zbieranie motyli?). I udało mu się wejść z nią w kontakt mailowy na forum zajmującym się tym właśnie tematem. Jeśli komuś udało się „pochatować” z kimś tak niedostępnym, to dlaczego nam miałoby się nie udać wejść w kontakt z menadżerem średniego szczebla – choćby nawet w wielkiej korporacji!
Mimo wszystko zgadzam się z generalną opinią, że opisane przeze mnie metody przemówią szybciej do ludzi z natury przebojowych i odważnych. I że trudniej je wykorzystać w przypadku wielkich, znanych firm.
Co mówią fachowcy
Kilka miesięcy po opublikowaniu tego wpisu, przeczytałam wywiad w Wysokich Obcasach z headhunterką, Mają Meissner. Niestety Wysokie Obcasy można czytać tylko w prenumeracie, więc nie każdy może mieć do niego dostęp. Jednak osoby, które mają wykupioną prenumeratę, bardzo zachęcam do przeczytania tego wywiadu. Maja Meissner potwierdza to, co ja napisałam w tym wpisie, na temat aktywnego szukania pracy tylko w wybranych firmach czy instytucjach. Mówi, że to jest świadomy i nowoczesny sposób, który robi dobre wrażenie. Że to się staje normą, szczególnie w przypadku szukania pracy przez menadżerów. Jeśli możesz, koniecznie przeczytaj!
Dbaj o publiczny wizerunek
Na koniec dwa słowa o Twoim publicznym wizerunku. Pamiętaj, że teraz każdy może w dowolnej chwili przejrzeć Twoje profile na portalach społecznościowych lub założone przez Ciebie strony internetowe. Zadbaj, by treści, które tam umieszczasz, nie przeczyły wizerunkowi, który chcesz wypracować u potencjalnych pracodawców. Niech Twój profil zawodowy będzie spójny we wszystkich kanałach przekazu.
I zdecydowanie zrezygnuj z nieodpowiednich treści – wulgarnych, szowinistycznych, rasistowskich itd. Mogą one na zawsze pogrzebać Twoje marzenia o nowej pracy, lub znacząco je zmniejszyć.
Mam nadzieję, że zainspirowałam Cię do aktywnych form szukania pracy. Zachęcam Cię do komentowania. Pomóż ulepszyć treść wpisu dla dobra innych :)
Pozdrawiam wszystkich Czytelników!
Inspirujące. Metoda najlepiej się pewnie sprawdzi w przypadku prawdziwych ekspertów z niszowych dziedzin. Czekam na kolejne wpisy!
Zgadzam się. Ale ta zasada zawsze jest prawdziwa, nie tylko w nieszablonowych, ale również w klasycznych metodach szukania pracy. Pozdrawiam :)
Ciekawi jesteśmy aktualnego spojrzenia na temat poszukiwania pracy w czasach Covid’a. Bezrobocie rośnie, firmy powoli startują a jak według Pań ułoży się rynek pracy? Jak będzie wyglądała rekrutacja pracowników? Z pewnością klasyczne metody spotkań będą musiały być modyfikowane.
Z informacji podawanych przez firmy rekrutacyjne wynika, że wzrosło zapotrzebowanie na osoby elastyczne, które są zaznajomione z technologiami i potrafią przystosować się do nowych warunków. W wielu przypadkach znaczna część procesu rekrutacyjnego może być z łatwością przeprowadzona zdalnie, podobnie jak w wielu przypadkach sama praca może być wykonywana zdalnie. Jeśli chodzi o prognozy, jak pandemia wpłynie na rynek pracy, to najlepiej poczytać, co piszą o tym specjaliści na portalach ekonomicznych. Pozdrawiam!
Wydaje się ważne to, aby nie być jak wszyscy. Czymś się wyróżnić nawet jakimś oryginalnym zainteresowaniem lub choćby czymkolwiek innym. Bycie w tłumie takich samych osób daje najgorsze wyniki.
Dziękuję za komentarz. Ale zastanawiam się, czy jednak istnieje coś takiego, jak „tłum takich samych osób”. Przynajmniej z mojego doświadczenia rekrutowania osób do różnych zespołów mogę powiedzieć, że kandydaci bardzo się od siebie różnią. Ich CV mogą być podobne, ale nie oni sami. :) W mojej opinii najgorsze jest to, gdy kandydat nie wie, czego tak naprawdę chce i krąży po spotkaniach, żeby się gdzieś zaczepić. Taka sytuacja daje słabe efekty zarówno dla kandydata jak i dla pracodawcy.